#dzień 3
– Dzisiaj powiem wam dalej o Mszy Świętej.
Jej początki sięgają wieczerzy paschalnej spożywanej przez naród żydowski.
Pan Jezus poprosił Apostołów o przygotowanie uczty paschalnej tym razem w innej sali. Apostołowie nie wiedzieli, że jest to ostatnie takie ich spotkanie z Panem Jezusem. Ta Wieczerza była jednocześnie Pierwszą Mszą Świętą.
– Wciąż pewnie jeszcze myślimy o Carlu, nastolatku, o którym opowiadałem wczoraj. W każdym razie ja, wciąż jeszcze o nim myślę, o jego głębokiej wierze, o wyjątkowej miłości do Pana Jezusa, o jego tęsknocie za Najświętszym Sakramentem. Jego obrazek znajduje się już na Waszej planszy roratniej w domu. Wczoraj go otrzymaliście.
Spróbujmy krótko w kilku zdaniach scharakteryzować Carla.
Przypomnijmy sobie krótko jaki był Carlo, co lubił.
Od Pierwszej Komunii Świętej codziennie uczestniczył we Mszy Świętej i przyjmował Pana Jezusa; był świetnym informatykiem – założył stronę internetową o cudach eucharystycznych; kiedy tylko miał okazję, wstępował do kościoła, by choć chwilę adorować Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie; świetnie grał na saksofonie; miał cztery psy i dwa koty; jego szkolni koledzy do dziś modlą się jak Carlo po przyjęciu Komunii: „Jezu, rozgość się w moim sercu, potraktuj je jako swój dom!”. Lubił powtarzać: „Wszyscy rodzą się oryginalni, ale wielu umiera jako fotokopie”.
– Carlo Acutis był wyjątkowo oryginalny. Wykorzystał wszystko, wszystkie talenty, które dostał od Pana Boga. Od dwóch miesięcy jest błogosławionym. Można się modlić za jego wstawiennictwem modlitwą:
Proszę Cię, Carlo, pomagaj mi,
bym nie zmarnował ani jednej minuty na rzeczy,
które nie podobają się Panu Bogu.
Bym wykorzystał wszystkie talenty i łaski,
które dostaję od Pana Boga.
Pomagaj mi szczególnie,
kiedy gry komputerowe i internet
pochłaniają mnie tak bardzo,
że zapominam o Bożym świecie.
– Dzisiaj w Ewangelii według św. Mateusza usłyszeliśmy historię dwóch niewidomych, którzy błagali Pana Jezusa, by ich uzdrowił. Tyle już o Nim słyszeli, wiedzieli, że tylko On może ich uratować, tylko On może im cudownie przywrócić wzrok.
Pan Jezus zadał im jednak ciekawe pytanie. Jakie?
– Wierzycie, że mogę to uczynić?
Pan Jezus zapytał ich o wiarę.
Oni odpowiedzieli Mu: „Tak, Panie, wierzymy”.
Wtedy dopiero dotknął ich oczu, mówiąc: „Według wiary waszej niech się wam stanie”. Niewidomi odzyskali wzrok.
Pan Jezus podczas każdej Mszy Świętej z miłością dotyka naszych oczu, byśmy widzieli więcej, byśmy zobaczyli to, co od Niego codziennie otrzymujemy. Choćby to, że rano obudziliśmy się, że jesteśmy zdrowi, że możemy iść do szkoły, a obecnie uczyć się w domu, że mogliśmy przyjść tu, do kościoła, czy korzystając z internetu wchodząc na stronę naszej Parafii poznać kazanie z roratniej Mszy Świętej – to żadna nasza zasługa. To wszystko jest darem, łaską Pana Boga.
Dziś po raz piąty są Roraty. Wiemy już, dlaczego mamy i chcemy chodzić do kościoła. Wiemy, dlaczego niedziela jest dla nas chrześcijan, dniem tak ważnym i świętym. Poznaliśmy już dwie osoby, dla których nie tylko raz w tygodniu w niedzielę, ale właściwie każdego dnia najważniejszym wydarzeniem była Msza Święta.
Poznaliśmy świętą mamę Joannę Berettę Mollę i nastolatka bł. Carla Acutisa, którzy codziennie uczestniczyli we Mszy Świętej i przyjmowali do swych serc Ciało Pana Jezusa w Komunii Świętej. Oni wiedzieli, że Pan Bóg jest wszędzie, ale w kościele jest żywy i prawdziwy.
Wiedzieli, że jedynie podczas Mszy świętej jest obecny w postaci Najświętszego Sakramentu.
Tak jak mówiłem na początku, chcę Wam dzisiaj opowiedzieć o Mszy Świętej. Historia Eucharystii zaczęła się ponad trzy tysiące lat temu. Izraelici przenieśli się do Egiptu, bo w ich kraju zapanował wielki głód, a Egipcjanie mieli spore zapasy. U faraona, króla egipskiego, pracował od jakiegoś czasu Józef, jeden z Izraelitów. Faraon miał do niego zaufanie, bo między innymi dzięki niemu w Egipcie spichlerze i magazyny były pełne. Na początku Izraelitom było w Egipcie bardzo dobrze, ale kiedy Józef umarł i zmienił się faraon, naród żydowski zaczęto prześladować. Musieli ciężko pracować, bito ich, nawet zabijano ich dzieci, żeby Izraelitów nie było więcej niż Egipcjan. Traktowano ich jak niewolników.
Pewnie nieraz o tym czytaliście albo czytali Wam rodzice czy babcia z dziadkiem. Może oglądaliście film o Izraelitach, którzy w Egipcie u faraona jako niewolnicy musieli ciężko pracować i bardzo tęsknili za swoją ojczyzną, Ziemią Obiecaną.
Pan Bóg zlitował się nad nimi. Wybrał spośród nich jednego – Mojżesza i przez niego powiedział Żydom, żeby każda rodzina złożyła Bogu w ofierze baranka. Jego krwią mieli pokropić drzwi domu na znak, że chcą uciekać z Egiptu.
We wszystkich domach podczas wieczornej uczty Izraelici jedli to samo: mięso zabitego baranka i płaski, niewyrośnięty chleb. Kobiety piekły go szybko, bez zakwasu, czyli bez dodatku, który powoduje, że ciasto rośnie. Zrobiły tak, bo nie było czasu, żeby ciasto odstawiać do wyrośnięcia. Wszyscy bardzo się spieszyli!
Pan Bóg powiedział, że tej nocy przejdzie przez Egipt i ukarze Egipcjan. Rzeczywiście, wielu Egipcjan umarło, a Żydzi uciekli. Wyruszyli w długą drogę, która miała ich doprowadzić do ojczyzny.
Każdego roku wiosną, na pamiątkę uwolnienia z Egiptu, Żydzi obchodzą święto nazywane Paschą. Urządzają uroczystą kolację i wspominają dobrego Boga, który pomógł im uciec z niewoli.
Święto Paschy obchodził też Pan Jezus. Najpierw ze swoją rodziną, z mamą Maryją i ze świętym Józefem, potem z najbliższymi uczniami, czyli apostołami. Tak było, aż pewnego roku Pan Jezus poprosił apostołów, by ucztę paschalną przygotowali w sali nazywanej Wieczernikiem.
Wiedział, że to będzie ostatnia taka wieczerza, że następnego dnia umrze na krzyżu, że to On stanie się barankiem – ofiarą, która zostanie złożona dla zbawienia człowieka.
Apostołowie myśleli, że jest jak zwykle. Był chleb niekwaszony, było wino, lecz pod koniec wieczerzy stało się coś wyjątkowego. Jezus pobłogosławił chleb, podzielił go między uczniów i powiedział: „To jest Ciało moje”. Podobnie, kiedy wziął do ręki kielich z winem, powiedział: „To jest kielich Krwi mojej”. To zdarzyło się po raz pierwszy. Ich Nauczyciel nigdy tak nie mówił. Uczniowie byli zdziwieni. A Pan Jezus w ten sposób zapowiadał, że umrze, żeby ich i innych ludzi odkupić i uwolnić od zła.
Ta wieczerza paschalna w Wieczerniku była ostatnią wieczerzą – tak ją nazywamy. I jednocześnie była pierwszą Mszą Świętą.
Gdy obecnie przychodzimy do kościoła, na każdej Mszy Świętej spotykamy Pana Jezusa. Na każdej Mszy dokonuje się ten sam cud co w Wieczerniku dwa tysiące lat temu: Pan Jezus po raz pierwszy chleb i wino przemienił w swoje Ciało i Krew. CUD NAD CUDAMI.
Teraz na każdej Mszy Świętej dokonuje się ta sama ofiara, która dokonała się na krzyżu. Pan Jezus powiedział: „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę!” , „To jest kielich Krwi mojej … „(Łk 22,19).
Prośmy dziś na koniec Pana Jezusa, by dotknął naszych oczu i serc, byśmy widzieli to, co od Niego wciąż otrzymujemy.
Pamiętajcie o nawiedzaniu naszego kościoła, najlepiej codziennie, by się pomodlić i zabrać kolejny obrazek na waszą domową planszę.
Pytania:
1. Jak nazywała się pierwsza Msza Święta? (Ostatnia wieczerza).
2. Gdzie Pan Jezus spożył z uczniami ostatnią wieczerzę? (W Wieczerniku).
3. Czym różniła się ostatnia wieczerza od wieczerzy paschalnych spożywanych przez naród żydowski? (Pan Jezus wziął chleb i powiedział: „To jest Ciało moje”; potem wziął kielich z winem i powiedział: „To jest kielich Krwi mojej”).
Zadania:
1. Zapytaj mamę, co się stanie, jeśli do chleba nie doda się zakwasu albo drożdży.
2. Spróbuj zaśpiewać chociaż refren piosenki „Kiedyś wino i chleb”.