#dzień 10 – Poznaliśmy już osoby, które żyły Eucharystią, które żyły dla Boga, które żyły dla bliźnich. Dzisiaj poznamy kolejną osobę. Tym razem kapłana, bardzo młodego, który jest Sługą Bożym. Sługa Boży to ktoś, kogo będziemy może już niedługo czcić jako błogosławionego. Ten bardzo młody kapłan podczas kazań zachęcał do częstego adorowania Jezusa w Najświętszym Sakramencie.
– Już trzecia świeca pali się na wieńcu adwentowym, bo wczoraj rozpoczęliśmy trzeci tydzień Adwentu. Niedziela to dla nas najważniejszy dzień w tygodniu. To nasze chrześcijańskie cotygodniowe święto.
A ponieważ Adwent to czas wyjątkowy, w tygodniu też przychodzimy do kościoła, przynosimy lampiony, uczestniczymy we Mszy Świętej roratniej ku czci Matki Bożej oczywiście na ile jest to możliwe w związku z wprowadzonymi obostrzeniami. Razem z Nią czuwamy i czekamy na Boże Narodzenie.
W tym roku poznajemy Cud nad cudami. Nasze spotkania adwentowe przybliżają nam tajemnicę Mszy Świętej. Podczas Rorat uczymy się jeszcze pobożniej w niej uczestniczyć. Poznajemy też ludzi, dla których Msza Święta była najważniejszą chwilą każdego dnia i największą świętością. Wspomniałem już o tym na początku.
– Przypomnijcie nam, jak nazywają się ludzie poznani w tym roku na Roratach, dla których Msza Święta była najważniejszą chwilą każdego dnia? (Św. Joanna Beretta Molla, bł. Carlo Acutis i bł. Piotr Jerzy Frassati).
– W sobotę poznaliśmy bł. Piotra Frassatiego, o którym powiedziałem, że pięknie żył i pięknie się modlił. Nie wyobrażał sobie, żeby mógł opuścić niedzielną Mszę Świętą. A skąd wiedział, jak żyć? Bo Pana Boga słuchał. Bo często czytał Pismo Święte. Bardzo lubił modlić się psalmami.
Piotr Jerzy Frassati słowa Bożego nie tylko słuchał, ale słowem Bożym żył. To było widać w różnych, codziennych sytuacjach. Choćby w tym, że nie potrafił, jak opowiadała jego siostra Luciana, przejść obojętnie obok biednego, bezdomnego czy w ogóle potrzebującego człowieka.
Właśnie w piątek mówiliśmy o tym, do czego jest nam potrzebne słowo Boże.
– Jak nazywa się część Mszy św., kiedy słuchamy słowa Bożego? (Liturgia słowa).
– Jaki śpiew zapowiada Ewangelię? (Alleluja).
– Dlaczego wstajemy, gdy zaczyna się śpiew „Alleluja”? (Bo za chwilę w Ewangelii przemówi Pan Jezus).
– Jakim znakiem rozpoczynamy słuchanie Ewangelii? (Kreślimy znak krzyża na czole, na ustach i na sercu).
– Tego nie powiedzieliśmy w piątek, a znak ten jest bardzo ważny. Kiedy ksiądz zapowiada, z której Ewangelii pochodzi fragment, który za chwilę przeczyta, kreślimy znak krzyża na czole, na ustach i na sercu.
Nie robimy dużego znaku krzyża, ale kreślimy mały znak krzyża na czole, na ustach i na sercu. To ma głębokie znaczenie.
– Na czole – bo chcemy zrozumieć, co Pan Bóg do nas mówi.
– Na ustach – bo chcemy innym powtarzać słowa Pana Boga.
– Na sercu – bo chcemy żyć według tego, co Jezus mówi w Ewangelii.
– Do czego jest nam potrzebne słowo Boże? (Żebyśmy wiedzieli, jak postępować, jak żyć, żebyśmy umieli odróżniać dobro od zła).
– Gdy ksiądz przeczyta Ewangelię, mówi: „Oto słowo Pańskie”, my odpowiadamy: „Chwała Tobie, Chryste”. Chwalimy i dziękujemy Panu Jezusowi za Jego słowo, za to, że powiedział nam, jak mamy żyć. Nie zawsze jednak rozumiemy, co Pan Jezus w przeczytanym fragmencie Ewangelii chciał nam powiedzieć. Nie zawsze też wiemy, jak rozumieć pierwsze i drugie czytanie. I to nie tylko dzieci, ale i dorośli nie wszystko rozumieją.
Dlatego po Ewangelii ksiądz stara się wytłumaczyć słowa Pana Boga. Kiedyś Pan Jezus sam wyjaśniał apostołom swoje słowa. Potem apostołowie tłumaczyli Jego naukę ludziom. A dziś księża w kazaniach pomagają nam zrozumieć, co Bóg mówi do człowieka.
Chciałbym, byście dziś poznali młodego księdza, o którym wspomniałem na początku. Nazywał się Jan Macha i czekamy na jego beatyfikację. Ksiądz Jan żył zaledwie 28 lat. Z jego krótkiego kapłańskiego życia zachowało się całkiem sporo homilii i kazań, w których pięknie mówi o Eucharystii. Zanim opowiem o księdzu Janie, posłuchajcie, jak mówił o Najświętszym Sakramencie.
– Najświętszy Sakrament ołtarza jest prawdziwym Ciałem i prawdziwą Krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa. Tym samym ciałem, które niegdyś leżało w żłobie, wisiało na krzyżu na Golgocie, które siedzi po prawicy Ojca i pewnego dnia przyjdzie, aby osądzić żywych i umarłych.
To, co odbieramy naszymi zmysłami w Przenajświętszym Sakramencie, to postacie chleba i wina. Ale te postacie są tylko znakami zewnętrznymi. Zanim dokona się sakrament, na ołtarzu naprawdę są chleb i wino, ale po Przemienieniu pozostają tylko postacie chleba i wina, ale już nie zwykły chleb i nie wino.
– Ksiądz Jan wyjaśniał podczas Mszy Świętej słowo Boże i wielkie tajemnice naszej wiary. W domu mówiono na niego Hanik. Na Górnym Śląsku, bo ks. Jan Macha pochodził z Chorzowa, tak często nazywano chłopców o imieniu Jan.
Paweł, tata Hanika, był mistrzem ślusarskim, a mama Anna zajmowała się domem i wychowaniem dzieci. Hanik był najstarszy. Miał pięcioro rodzeństwa, ale dwoje zmarło bardzo wcześnie. Po maturze Hanik postanowił zostać księdzem.
Ks. Macha urodził się pół roku przed wybuchem I wojny światowej, w styczniu 1914 roku. A dwa miesiące przed wybuchem II wojny światowej przyjął święcenia kapłańskie. Od początku dał się poznać jako bardzo gorliwy i wrażliwy ksiądz.
Zaangażowany w parafii pomagał rodzinom, których krewni byli przez Niemców przetrzymywani w więzieniach i obozach koncentracyjnych. Zdobywał dla nich pieniądze. Uczył religii. Był dobrym, prawdziwym duszpasterzem.
6 września 1941 r. przyjechał z dwoma ministrantami do Katowic, by odebrać zamówione w księgarni katechizmy. Gdy wracali, na dworcu podeszło nagle do księdza dwóch mężczyzn, chwycili go pod ręce i bez słowa wyprowadzili z dworca. Jak się okazało, byli to gestapowcy, którzy zawieźli księdza Jana do Mysłowic, do aresztu, gdzie przez trzy miesiące torturowano go, kopano, drwiono z kapłaństwa, z Pana Boga i religii. Kapłan nie załamał się, jeszcze innych podtrzymywał na duchu, dużo się modlił i prosił Boga, by wybaczył oprawcom. Nie rozstawał się z różańcem. Splótł go ze sznurka, a krzyżyk zrobił z drzazgi wyłupanej ze stołu. Modlitwa różańcowa dodawała mu siły.
Oprawcy mówili, że to albo wariat, albo… święty!
Ksiądz Jan Macha zginął 3 grudnia 1942 roku w więzieniu w Katowicach. Był kapłanem zaledwie trzy lata. Krótko przed wykonaniem wyroku napisał list do rodziców: „Żyłem krótko, ale uważam, że cel swój osiągnąłem. (…) Bez jednego drzewa las lasem zostanie, bez jednej jaskółki wiosna też zawita, a bez jednego człowieka świat się nie zawali”.
Niesamowity ksiądz. Jak tylko to będzie możliwe, zostanie ogłoszony błogosławionym. Ja wierzę, że z nieba wspiera nas, księży, bo wie, jaka to wielka odpowiedzialność tłumaczyć słowo samego Boga.
Posłuchajcie na koniec, jak ks. Jan Macha zachęcał do częstego nawiedzania Jezusa i rozmawiania z Nim ukrytym w Najświętszym Sakramencie.
– Przychodźcie naprawdę często do domu Bożego, aby oddać Chrystusowi cześć w Najświętszym Sakramencie i powierzyć Mu wszystkie intencje i cierpienia waszych serc. On wam pomoże. Wprawdzie nie spełni wszystkich waszych czysto doczesnych ziemskich życzeń, tak samo nie odejmie wam wszystkich waszych krzyżów i mąk. Ale wam pomoże, pokrzepi was i wzmocni w walce ze złem. I jeśli wpadniecie znów w grzech, udzieli wam odwagi i siły, abyście przez szczerą pokutę powrócili na drogę łaski i cnoty. Amen.
Pytania:
1. Co robimy, zanim zaczniemy słuchać Ewangelii? (Wstajemy i robimy znak krzyża na czole, ustach i sercu).
2. Jakimi słowami kończy się czytanie Ewangelii? („Oto słowo Pańskie”).
3. Do czego zachęcał ks. Jan Macha podczas jednego z kazań? (By często przychodzić do kościoła i adorować Jezusa w Najświętszym Sakramencie).
Zadanie:
Opowiedz komuś w domu albo telefonicznie czy w inny sposób na odległość, o czym i o kim dzisiaj ksiądz opowiadał na Roratach.
RORATY 2020 #DZIEŃ 10