#dzień 9
– No właśnie … św. Jan Chrzciciel. To jeden ze świętych, który ostatnio się nam pojawia coraz częściej w liturgii słowa. Ale my poznaliśmy w poprzednich dniach dwóch innych świętych, którzy byli bardzo blisko Jezusa.
– Zapytam jednego chłopca, może pamięta kto to był?
– Św. Joanna Berta Molla.
– Bardzo dobrze. Zgadza się. To ona codziennie podczas Mszy Świętej u Jezusa szukała wskazówek, jak żyć.
A może teraz inny chłopiec będzie wiedział kogo jeszcze poznaliśmy?
– Dobrze, to Bł. Carlo Acutis, który był zakochany w Eucharystii. Nazywał ją autostradą do nieba.
Oni codziennie starali się przychodzić do Jezusa, by czerpać od Niego siły.
My też przychodzimy tutaj, do kościoła po to by być blisko Jezusa, by przy Nim się zmieniać. W końcu to usłyszeliście w naszym kościele …
Przychodzimy codziennie z lampionami na roraty. Chciałoby być tu więcej, ale nie mogą z pewnych względów, bo byłoby nas za dużo. Przychodzicie każdego dnia z lampionami w różnych porach, by chociaż przez chwilę zbliżyć się do atmosfery Adwentu, by być z Maryją, by Ona pomagała nam się zmieniać.
Na wczorajszym obrazku, który otrzymaliście, było takie mniej więcej zadanie: „Przeczytaj sam albo poproś kogoś z dorosłych i przeczytajcie razem słowo Boże ze Starego Testamentu czytane podczas dzisiejszej Mszy roratniej” (Iz 48,17-19).
A słowo z księgi proroka Izajasza, brzmiało wczoraj tak:
„Jam jest Pan, twój Bóg, pouczający cię w tym, co pożyteczne, kierujący tobą na drodze, którą kroczysz. O gdybyś zważał na me przykazania, stałby się twój pokój jak rzeka, a sprawiedliwość twoja jak morskie fale. Twoje potomstwo byłoby jak piasek i jak jego ziarnka twoje latorośle. Nigdy by nie usunięto ani wymazano twego imienia sprzed mego oblicza!”.
Chciałbym się zatrzymać na pierwszych zdaniach, które mówi prorok Izajasz: „Jam jest Pan, twój Bóg, pouczający cię w tym, co pożyteczne, kierujący tobą na drodze, którą kroczysz”.
– Do czego jest nam potrzebne słowo Boże? (Żebyśmy wiedzieli, jak postępować, jak żyć, żebyśmy umieli odróżniać dobro od zła).
– Jak nazywa się ta część Mszy Świętej, kiedy czytane jest słowo Boże? (Liturgia słowa).
– W ostatnim dniu drugiego tygodnia Adwentu, tuż przed kolejną, trzecią już niedzielą, chciałbym, abyście poznali człowieka, który pięknie żył i pięknie się modlił, ale też był człowiekiem wesołym, rozrywkowym, lubił się zabawić. Codzienne zajęcia nie przeszkadzały mu spotykać się z Jezusem.
A skąd wiedział, jak żyć? Bo Pana Boga słuchał. Bo często czytał Pismo Święte. Bardzo lubił psalmy, listy świętego Pawła i Kazanie na Górze, w którym Pan Jezus mówił, kto będzie szczęśliwy.
Za chwilę powiem, jak nazywał się ten człowiek, ale najpierw zatrzymajmy się jeszcze na liturgii słowa. Bo do niej m.in. należą psalmy. To teksty wyjątkowe. Niektórzy, psalmami modlą się codziennie.
Śpiewając dzisiaj Psalm 80, prosiliśmy w refrenie:
„Odnów nas, Boże i daj nam zbawienie”.
A potem w zwrotkach:
„Usłysz, Pasterzu Izraela, (…) zbudź swą potęgę i przyjdź nam z pomocą (…). Już więcej nie odwrócimy się od Ciebie, daj nam nowe życie, a będziemy Cię chwalili.
– Kiedy podczas liturgii słowa śpiewamy psalm? (Po pierwszym czytaniu).
– Słowa dzisiejszego psalmu są bardzo adwentowe. Pełne tęsknoty, prośby, ale i dobrych obietnic z naszej strony. Prosimy Cię, przyjdź, Panie Jezu, daj nam nowe życie, a my będziemy Cię chwalili.
Piotr Jerzy Frassati, tak nazywa się człowiek, o którym dzisiaj chcę Wam opowiedzieć, wiedział, że mamy chwalić Pana Boga całym naszym życiem. Piotr Jerzy Frassati słowa Bożego nie tylko słuchał, ale słowem Bożym żył codziennie. To było widać w różnych codziennych sytuacjach.
Posłuchajcie, jak o swoim bracie opowiadała siostra Luciana.
– Ktoś zapukał kiedyś do drzwi naszego domu. Na progu stała kobieta, na ręku trzymała bose dziecko. Dodo był wtedy mały, szybko ściągnął swoje buty i podał kobiecie. A potem od razu zamknął drzwi, żeby ktoś nie nadszedł i nie sprzeciwił się. Innym razem przyszedł do nas biedak. Mówił, że jest głodny i że nie ma pracy. Ojciec kazał mu odejść, bo poczuł od niego alkohol. Dodo zaczął płakać: „Mamo, jakiś pan przyszedł, a tatuś nie dał mu nic do jedzenia”. „Biegnij szybko za nim i przyprowadź go tu, damy mu jeść” – zgodziła się mama. Kiedy był już starszy, ze wszystkich wycieczek wracał bez grosza. Bo albo zapłacił komuś za przejazd pociągiem, albo kupił jedzenie. Kiedyś pojechał do Niemiec. Miał ze sobą sporo pieniędzy, które… rozdał biednym. Raz w miesiącu przychodził do klasztoru zaprzyjaźnionych sióstr. Pytał, ile wydały na biedne dzieci i płacił rachunki. W mieście regularnie odwiedzał bezdomnych. Przynosił im jedzenie i lekarstwa. Kiedyś wrócił do domu bez płaszcza, bo jakiś biedak mógłby zamarznąć z zimna.
Koledzy bardzo lubili towarzystwo Piotra Jerzego. Z nim zawsze było wesoło, z nim nigdy się nie nudzili. Uśmiechniętego Piotra zawsze otaczała gromada kolegów i koleżanek. Często razem zdobywali okoliczne górskie szczyty, bo Piotr Jerzy Frassati uwielbiał góry. A mieszkali w Turynie, w regionie Włoch graniczącym z Francją, skąd góry są na wyciągnięcie ręki.
Podobnie jak błogosławiony niedawno Carlo Acutis i św. mama Joanna Beretta Molla, których poznaliście w zeszłym tygodniu na Roratach, Piotr Jerzy Frassati nie potrafił żyć bez Mszy Świętej, bez Komunii Świętej.
Mówi się o nim, że miał trzy miłości: góry, o których już wspomniałem, biedni, którym zawsze pomagał, i – właściwie ta miłość była na pierwszym miejscu – Pan Bóg.
Piotr Jerzy Frassati bardzo kochał życie, ale ponad wszystko kochał Boga.Opowiadali jego przyjaciele, że nikt z nich nie modlił się tak pięknie jak on. Bardzo lubił nocne adoracje przed Najświętszym Sakramentem. Modlił się zwykle od dziesiątej wieczorem do drugiej po północy. Zapominał wtedy o całym świecie. Jego koledzy i koleżanki nie mogli oderwać od niego oczu. Posłuchajcie, jak go wspominali.
– Pamiętam, w kościele trwała adoracja Najświętszego Sakramentu. Niedaleko mnie klęczał młody człowiek. Przyciągał moją uwagę. Spoglądałem na niego niejeden raz. „Kto to jest?” – zapytałem kolegę. „To Frassati, syn senatora”. Klęczał tak około godziny. Miał taki wyraz twarzy, że odwracałem oczy od Najświętszego Sakramentu i patrzyłem na niego. Innym razem widziałem go podczas Mszy Świętej, jak klęczał na posadzce między innymi. Ci, którzy szli do Komunii św. albo wracali po Jej przyjęciu, potrącali go. Nie zwracał na to uwagi. Tak był skupiony, że nie zauważył nawet, że wosk świecy stojącej obok kapie mu na ubranie.
– Dlaczego Frassati nie zauważył, że wosk kapie mu na ubranie? (Bo tak wpatrzony był w Pana Jezusa).
– Był jak żołnierz na warcie. Nawet nie drgnął, wpatrzony w Najświętszy Sakrament.
Wszystko przeżywał z Jezusem. Podczas wycieczki alpejskiej potrafił minąć schronisko, zrobić kilka kilometrów więcej, by zdążyć na Mszę Świętą. A jeśli wiedział, że w sobotę wieczorem trzeba będzie zanocować w schronisku, rezygnował z wycieczki, bo nie zdążyłby w niedzielę na Mszę Świętą.
Piotr Jerzy Frassati był synem senatora, ambasadora włoskiego w Berlinie, założyciela i właściciela dziennika „La Stampa”. Tata chciał dobrze wykształcić syna. Być może planował, że będzie jego następcą. Tymczasem Piotr nagle zachorował. Początkowo nawet nikt nie przejął się specjalnie tą chorobą. Wszyscy zajęci byli umierającą babcią. Miał tylko 24 lata. Po jego śmierci, gdy niemal cały Turyn przyszedł na pogrzeb, pan Frassati powiedział: „Nie wiedziałem, kim był mój syn”.
Jutro III niedziela Adwentu. Pamiętajcie, by dobrze się do Mszy Świętej niedzielnej przygotować. Może nawet uda Wam się przyjść, by w ciszy, tak jak to często robił Piotr Jerzy, adorować Pana Jezusa.
Pytania:
1. Jakie fragmenty z Pisma Świętego szczególnie lubił czytać Pier Giorgio Frassati? (Psalmy, Kazanie na Górze i listy świętego Pawła).
2. Gdzie znajdował siły do tego, by być dobrym człowiekiem? (Na Mszy Świętej, w Komunii Świętej, w nocnych adoracjach).
3.O co najbardziej martwił się Pier Giorgio, kiedy w niedzielę wyjeżdżał z kolegami na wycieczkę? (Że nie będzie mógł uczestniczyć we Mszy Świętej).
Zadania:
1. Przyjdź jutro na Mszę Świętą niedzielną choć kilka minut wcześniej niż zwykle, by w ciszy adorować Pana Jezusa.
2. Uzupełnij obrazki na planszy roratniej.
RORATY 2020 #DZIEŃ 9